Opublikowano: 2019-06-08 11:13:21 +0200
54 norweskich językoznawców podpisało się pod apelem do rodziców dzieci należących do mniejszości narodowych.
1 czerwca stacja NRK Sami wyemitowała materiał o Sarze Indze Máijá – matce pochodzenia saamskiego, której podczas rutynowej kontroli zdrowia córki polecono rozmawiać z kilkulatką po norwesku. Według relacji kobiety, zdaniem lekarza i pielęgniarki z przychodni w Tromsø, fakt, iż Sara zwraca się do córki zarówno po saamsku, jak i po norwesku, miał stać na przeszkodzie w psychorozwoju dziewczynki.
Przedstawiciele gminy odpowiedzialni za sprawy rodzinne, w tym opiekę zdrowotną nad dziećmi, przeprosili Sarę i wyjaśnili, że ich intencją nie było dyskryminowanie języka saamskiego.
Na cały incydent szybko zareagowali naukowcy, w opinii których mit o szkodliwej roli dwujęzyczności, ciągle jest obecny w wielu warstwach społecznych. Choć rozpatrywany przez nich przykład dotyczy języków saamskiego i norweskiego, równie dobrze można go odnieść do języków polskiego i norweskiego.
Polski w domu, norweski z rówieśnikami
W reakcji na przypadek Sary, językoznawcy z 15 różnych norweskich instytutów przygotowali tekst z najważniejszymi faktami dotyczącymi roli języka ojczystego w rozwoju umiejętności komunikacyjnych u dzieci. Przekaz jest jednoznaczny i dotyczy wszystkich rodziców dzieci należących do grup mniejszościowych – porozumiewanie się z dziećmi w języku ojczystym ma pozytywny wpływ na ich rozwój.
- Dla rozwoju mowy dziecka istotne jest, by rodzice rozmawiali z nim w takim języku, jaki sami znają najlepiej. Dziecko najpełniej rozwija umiejętności językowe w bezpiecznym, znanym sobie środowisku, w otoczeniu osób, z jakimi łączą je więzy emocjonalne. To w domu zaczyna rozumieć społeczną funkcję języka. Jeśli rodzice próbują się z nim porozumiewać w języku, w którym sami czują się niepewnie, wpłynie to negatywnie na rozwój jego umiejętności językowych. Dobra znajomość języka ojczystego jest najlepszą bazą do nauki kolejnych języków. Mówiąc najprościej – jeśli polskie dziecko mieszkające w Norwegii nie nauczy się w domu dobrze mówić po polsku, to będzie miało trudności z nauką norweskiego.
- Dwujęzyczność nie opóźnia ani nie przeszkadza w rozwoju mowy. Badania naukowe nie potwierdzają, że obecność dwóch lub więcej języków w pierwszych latach życia dziecka jest czynnikiem mającym negatywny wpływ na mowę. W rzeczywistości dwujęzyczność przynosi wiele benefitów, w tym rozwój kreatywności i poprawę zdolności analitycznego myślenia.
- Zasada, by w domu rodzinnym porozumiewać się z dziećmi w ich języku ojczystym, dotyczy wszystkich dzieci, również tych z problemami rozwojowymi i zaburzeniami mowy.
- Dla rozwoju dziecka wskazane jest, aby przed rozpoczęciem nauki szkolnej poznało język, w jakim prowadzone będą zajęcia. Najlepszą drogą ku temu, w przypadku rodzin należących do mniejszości językowych, jest stwarzać dziecku okazje do zabawy z rówieśnikami, dla których język szkoły jest językiem ojczystym. Zatem – w domu mówimy do dziecka po polsku, ale jednocześnie stwarzamy mu jak najwięcej okazji do wspólnej zabawy z dziećmi norweskimi (na przykład poprzez zajęcia przedszkolne).
Aby dwujęzyczność przyniosła jak najwięcej korzyści, dziecko oraz jego otoczenie powinno lubić i szanować oba języki oraz kraje, z którymi jest związane. Jeśli rodzice będą deprecjonować jeden z języków lub krajów, bardzo możliwe, iż dziecko przyjmie taką samą postawę, co wpłynie negatywnie na rozwój jego umiejętności.